Rozmowy kwalifikacyjne w VTS

Moje relacja:

Spodziewałam się, że rekrutacja nie będzie prosta i rzeczywiście muszę przyznać, że taka nie była część 1 to standardowa rozmowa telefoniczna, taki wstępny wywiad, potwierdzenie i uzupełnienie informacji z CV część 2 to rozmowa rekrutacyjna prowadzona w firmie, w momencie kiedy wymagają angielskiego zechcą go na pewno sprawdzić, sama się o tym przekonałam; pytania u mnie dotyczyły doświadczenia, umiejętności, oczekiwań, zalet, szczerze powiedziawszy też bym sobie takie pytania zadała ;)

Moje relacja:

Pierwsza rzecz - wysłałam aplikację i czekałam co dalej; Druga rzecz - zadzwonili do mnie głównie po to, żeby zapytać o szczegółowe rzeczy z CV oraz żeby zaprosić mnie na rozmowę kwalifikacyjną; Trzecia część - rozmowa w biurze firmy, w trakcie nie tylko rozmowa po polsku, ale i po angielsku i rosyjsku. Wymagania trzeba przyznać mają duże. Jak już się wykazałam potrzebną znajomością języków miałam opowiedzieć gdzie zdobywałam potrzebne doświadczenie, jakie mam wykształcenie, który program z pakietu Office znam na jakim poziomie i ogólnie mówić o sobie, swoich oczekiwaniach, cechach charakteru i tym podobne. Rozmowa była bardzo rozbudowana.

Moje relacja:

Weryfikacje były dwie. Najpierw rozmowa przez telefon głównie po angielsku. Pytania związane z moim doświadczeniem, oczekiwaniami finansowymi, wiedzą z zakresu norm ISO oraz z wykształceniem. Powiedziałabym, że raczej sztywno, ale to nie jest jakaś wada. Przynajmniej nie w tym kontekście. Następnie zostałam zaproszona na spotkanie. Zaproszenie telefoniczne, więc od razu ustaliliśmy odpowiadający termin. Zresztą poszli mi na rękę i za to spory plus. W trakcie rozmowy również ponownie sprawdzili moją znajomość języka. Mówili, że to u nich konieczność. Dlatego tak dobrze weryfikują tę kwestię. Poza tym pytali między innymi o poziom obsługi office, wady i zalety tak personalnie i o najważniejszą kwestię, czyli o oczekiwania finansowe. Nie jest stresująco, wystarczy znać dobrze język.